Kopalnia Zabrze. Königin-Luise-Grube. Kopalnia Królowej Luizy.
Wypadek i pogrzeb ofiar katastrofy w roku 1933. Wstrząsająca relacja, zdjęcia i szczegóły.
W lutym 1933 roku doszło do kolejnej tragedii w kopalni „Zabrze-Wschód”, wówczas „Kopalnia Królowa Luiza”. Czasopismo "Der Oberschlesische Wanderer" z 16 lutego donosi:
Wydobycie dwóch ofiar i czterech rannych na Königin-Luise-Grube.
Hindenburg 16 luty.
Hindenburg 16 luty.
„Nieszczęście wydarzyło się we wtorek o godz. 19:30. na poziomie 340 m przy granicy z Rudą. W 9-cio metrowym pokładzie eksploatowanym do grubości 4 i 1/2 metra niczego się nie spodziewano. Sztygar Isidorczak, zastępujący swego kolegę Paschende sprawdził 25-cio metrowy filar i nie zauważył niczego co mogło być przyczyną nagłego zawału. Dzięki temu że odwołano go w inne miejsce, uniknął śmierci. Również rębacz Georg Kusch miał szczęście. Tuż przed zawałem udał się po materiał wybuchowy. Przewrócił go jedynie podmuch powietrza. Powodem wypadku są dwa zachodzące na siebie pokłady węgla. Zawał nastąpił z prędkością wybuchu i pogrzebał pod sobą wszystko co było na dole. Już kilka minut potem 50 osobowa ekipa podjęła akcję ratowniczą. Na miejscu pojawili się zarządca górniczy Wilczek, starszy radca górniczy Heine, radca górniczy Richter i starszy radca górniczy Sassenberg, z Okręgowego Urzędu Górniczego w Gliwicach. Okopywanie zawaliska postępowało szybko, gdyż możliwe było z trzech stron. Najpierw przypuszczano że nikt zwału nie przeżył, ale o godzinie 1 w nocy usłyszano głosy i stukanie w rury. Odnaleziono pierwszych ocalałych, byli to rębacz Schewiola i poważnie ranny ciskacz Thomas Burek. O 7.30 odkopano ładowacza Juliusa Gross, który mimo niewielkich zresztą obrażeń chce stanąć za kilka dni na ślubnym kobiercu. Nie dotarto jeszcze mających znajdować się w pobliżu górników Ciesloka, Kolbrennera i Gembietzy. O godz. 14 dotarto do ciężko poszkodowanego cieśli Josefa Paschka. Jego życiu wciąż zagraża niebezpieczeństwo. O 17 wydobyto zwłoki Michaela Gralka. Nie daje się szans na przeżycie jeszcze zasypanemu cieśli Nikolausowi Profusowi, jedynemu starszemu z dotkniętych, już po pięćdziesiątce. Nieznany jest los górników Ciesloka, Kolbrennera, Gembietzy i Pigulli. Ich stukanie w rury ustało. Powodzenie akcji zawdzięczamy przede wszystkim wzorowo wyszkolonej 160-cio osobowej drużynie ratowniczej. Jej najwyższy poziom na Górnym Śląsku zawdzięczamy starszemu radcy górniczemu Heine i kierownikowi technicznemu nadsztygarowi Maince.
Dzisiaj o 7.45 wydobyto następną ofiarę, praktykanta Georga Ciesloka, którego zwłoki przewieziono do szpitala górniczego. (ul. 3-go maja)
Dzisiaj o 7.45 wydobyto następną ofiarę, praktykanta Georga Ciesloka, którego zwłoki przewieziono do szpitala górniczego. (ul. 3-go maja)
Następne doniesienie dzień później dnia 17 lutego.
Siedem ofiar nieszczęścia. Nie ma nadziei dla zasypanych. Los Nikolausa Profusa.
Siedem ofiar nieszczęścia. Nie ma nadziei dla zasypanych. Los Nikolausa Profusa.
Jak pisaliśmy wczoraj, w czwartek rano cieśla Josef Paschek na skutek odniesionych obrażeń zmarł. Zdążył jeszcze porozmawiać ze swoją żoną, z czego bardzo się cieszył. Oprócz niej pozostawił także małe dziecko.
Druga wydobyta wczoraj ofiara, wspomniany wczoraj Georg Cieslok, był nie tylko wzorowym górnikiem, ale także dobrym synem utrzymującym swoich starych rodziców i młodsze rodzeństwo. Wydobyte w środę jako Michaela Gralka ciało, zidentyfikowano fałszywie. W rzeczywistości są to zwłoki cieśli Eduarda Pigulli, który przed miesiącem opuścił szpital po kopalnianym wypadku.
Następnego znalezionego w środę po południu ciała nie możny jednoznacznie rozpoznać. Być może jest to ładowacz Konrad Kohlbrenner. Ponieważ zmarły udusił się, twarz jest bardzo opuchnięta.
Ten sam los spotkał pierwszego z odnalezionych, Nikolausa Profusa, który jako żołnierz w I wojnie światowej długi czas spędził w niewoli. Ten dzień miał byś jego OSTATNIM DNIEM PRACY przed przejściem w stan spoczynku. I tak stał on się ostatnim dniem jego życia.
Druga wydobyta wczoraj ofiara, wspomniany wczoraj Georg Cieslok, był nie tylko wzorowym górnikiem, ale także dobrym synem utrzymującym swoich starych rodziców i młodsze rodzeństwo. Wydobyte w środę jako Michaela Gralka ciało, zidentyfikowano fałszywie. W rzeczywistości są to zwłoki cieśli Eduarda Pigulli, który przed miesiącem opuścił szpital po kopalnianym wypadku.
Następnego znalezionego w środę po południu ciała nie możny jednoznacznie rozpoznać. Być może jest to ładowacz Konrad Kohlbrenner. Ponieważ zmarły udusił się, twarz jest bardzo opuchnięta.
Ten sam los spotkał pierwszego z odnalezionych, Nikolausa Profusa, który jako żołnierz w I wojnie światowej długi czas spędził w niewoli. Ten dzień miał byś jego OSTATNIM DNIEM PRACY przed przejściem w stan spoczynku. I tak stał on się ostatnim dniem jego życia.
Pogrzeb ofiar wypadku z Kopalni Królowej Luizy. Cały Hindenburg poruszony.
Hindenburg 21 luty. (Skrót)
Wczoraj w poniedziałek pochowano w asyście ogromnej liczby mieszkańców miasta i okolic. osiem ofiar katastrofy na kop Luiza. Pod szpitalem górniczym (ul. 3-go maja) ludzie zgromadzili się już o 7 rano. Porządku pilnowała piesza o konna policja. Zmarłych wystawiono na katafalkach w czarnej dekoracji przed pawilonem. Pośród śniegu słychać było czasem płacz kobiet. Chorał odegrała orkiestra górnicza i przybyli z wielu zabrzańskich parafii księża wyprowadzili kondukt ze szpitala, BIŁY DZWONY KOSCIOŁOW W CAŁYM MIESCIE. Kondukt udał się ulicami 3-go maja i Sienkiewicza (Dorotheenstr. i Gartenstr.) na cmentarz św. Franciszka na Zaborzu. Na ulicach ustawił się szpaler z tysięcy ludzi. Na czele kroczyli górnicy z drogocennymi wieńcami od prezydenta i rządu, delegacje kopalń, ratownicy górniczy, oraz duży oddział „Samoobrony” (Selbstschutz) i delegacja NSBO (nazistowskie związki zawodowe) z chorągwiami. . Także członkowie Kongregacji Mężczyzn z parafii św. Anny której członkiem był Pigulla. Konduktowi towarzyszyli górnicy z zapalonymi lampami.
Po półtora-godzinie pochód dotarł do kościoła na Zaborzu gdzie mszę żałobną poprowadzili kapłani Knosalla i Pieruschka (Knosała i Pieruszka) , śpiewał chór. Odczytano list kondolencyjny kardynała dr. Betrama. Górników pochowano w mogile zbiorowej, koło tych 25 nieszczęśników którzy w katastrofie w roku 1903 zginęli.
(Przeczytaj również o katastrofie z roku 1903)
Mimo swych ciężkich obrażeń w ostatnim pożegnaniu swych kolegów udział wzięli prowadzeni przez sanitariuszy jedyni ocalali z katastrofy Alfons Schewiola i Julius Gross. Otuleni w koce zajęli miejsca na przygotowanych krzesłach przy grobie. Wiele członków rodzin zmarłych zemdlało i wyprowadzani byli przez sanitariuszy. Nad grobem zaśpiewały chóry męskie „Schlegel und Eisen” oraz „Königin-Luise-Grube“. Przy pieśni o „Wiernym przyjacielu” nad grobem pochylino czternaście chorągwi.
Na pogrzeb przybyli osobiście jako przedstawiciele kraju i regionu: Komisarz Rzeszy dla Prus i Nadprezydent dr. Lukaschek, prezydent urzędu pracy z Wrocławia Gärtner. Jako przedstawiciele władz górniczych: starszy radca Schlattman z Wyższego Urzędu Górniczego we Wrocławiu, radca Gassenberg z Rejonowego Urzędu Górniczego Gliwice-Południe, dyrektor generalny i radca ministerialny Koska i …... (wielu innych również przedstawiciele policji, władz miejskich i urzędów). Także delegacje z sąsiednich koplani Makoszowy, Concordia i Karsten-Centrum (Bytom).
18.01.2016
Materiał ze strony www.sbc.org.pl nadasłał Rafał Tylenda. Tłumaczył i opracował Andrzej Dutkiewicz.